Zimowy zew
Jeszcze mróz skuwa strumienie, od tygodni wstecz i w przód, kiedy Wiosna – nie wiem!
Lecz Nocą tu słyszę Twój zew! Okrzyk okrutny, gdy tą prawdę może nieść…
Prawdę, że samotność od dziś Twoją i moją przeszkodą!
Że nie ma już nic – jakby wszystko zapadło się wraz z rozstania zmorą…
Gdzie ukojenie znajdzie nasz byt, gdy już na zew, zew krwi, nie odpowie nikt?
Nikt kto ważny, w moim, Twoim życiu, i ja od dawna znam to znakomicie!
Ty jeszcze wierzysz w szczęścia ułudę, lecz powiem Ci – okupisz to trudem…
I już wołanie Nocą głuchą smutno brzmi, gdy pytasz krzycząc, „Gdzie żeś Ty”?
To okrzyk, zew godowy – znam go, puszczyk zakłada dom nowy!
Zatem gdy Twój krzyk w dali zamrze echem – wiedz, że odkrywam - samotność większym grzechem…
Na nic idee, które karcą gniew, które mówią, że miłość ma kres
gdy ja przecież jak Ty marzę i wiem - Ty też tego chcesz – w Życia linii nowych zdarzeń…
(c) enpoetry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz